Przedstawiamy książkę o króliczku, co to miał sznurowadła ciągle rozwiązane i co przysparzało mu kłopotów.
Książka jest w języku niemieckim, a ja nie znam języka niemieckiego, dostaliśmy w prezencie( dzięki Ci siostro), wiec się tylko domyślam, że morał jest taki,żeby jednak sznurowadła mieć zawiązane.
Więc... na końcu książki jest rozkładany but;] do nauki wiązania.
Nie ukrywam, że książka jest tylko pretekstem, nosiłam się od dawna ze zrobieniem "butków" do nauki wiązania, bo jakoś zupełnie wiązanie mojemu Tymkowi nie idzie...zupełnie pod górkę... i żadne:..." króliczki do norki", ani:" dwa wzgórza i ...siup już zawiązane..." nie skutkują...
więc postanowiłam umilić mu zmagania.
Poszliśmy o pasmanterii na ulubionym targu Tymek wybrał sobie sznurówki w pięknym żółtym słonecznym kolorze i na wprędce zmontowałam "butki".
Tak powstawały:
wycięłam formę, podziurkowałam
dołożyłam nity
...i sznurowadła
I zaczęła się zabawa, młodszego Leosia z przeplataniem...i supłaniem, plątaniem
I zmagania starszego syna, Tymona... w pełnym skupieniu...
...w końcu się uda;]
Wpis powstał w ramach projektu blogowego .
Zobaczcie co u innych